W minioną niedzielę gościliśmy kibiców, którzy postanowili zrecenzować drugi mecz XII kolejki. Kibicami tymi byli: niedawno przybyły z USA nasz ziomal Charles “Machine” Sliwinsky oraz jego kolega z drużyny Dave Friday. Kolegom znudziło już się oglądanie NBA i postanowili wpaść i pooglądać prawdziwą koszykówkę w Świnoujskiej Basket Lidze. A oto ich relacja:
Drugi mecz to starcie „TYTANÓW”, tak śmiało można określić obie drużyny, które to dzisiejszego dnia stanęły do walki..
Na samym wstępie patrząc na dzisiejszy skład obu drużyn można by rzec…Szykuje się niezłe lanie dla WPW, nic bardziej mylnego…Wszyscy sympatycy naszej ligi którzy dzisiaj obstawiali, mogą bijąc się w pierś powiedzieć „ nie wierzyłem” a jednak…Rzut sędziowski…. I pojechali 1 kwarta to popisy strzeleckie Roberta „ METALA” Ruciaka który swoją 100 % skutecznością z za łuku ( 3/3) rozstrzelał obronę przeciwnika, jak i również dołożył kilka cennych zbiórek. Drużyna przeciwna w tej części meczu grała na niskiej skuteczności, a ich gra była dość chaotyczna, ewidentnie brakowało im pewności siebie w podejmowaniu korzystnych dla siebie decyzji. 2 kwarta wyglądała już znacznie lepiej po stronie F4, zawodnicy poprawili skuteczność jak i wymusili większą presję na przeciwniku, natomiast w odpowiedzi WPW dzielnie odpierało ataki rywala. Ponowny powrót na parkiet Roberta „METALA” zaowocował kolejnymi „3 w twarz przeciwnika”. Jednak to nie wystarczyło aby wygrać 2 kwartę która skończyła się wygrana F4. Pomimo wygranej tej części meczu wynik był dodatni na korzyść WPW, gdzie cała drużyna z pięknie grającym na czele z Joelem Cackowskim nie dała wyrwać sobie prowadzenia.
W końcu nadeszła ta…”przeklęta 3 kwarta” która zwykle w wykonaniu WPW jest tragiczna, natomiast w dniu dzisiejszym wyjątkowo była …aż trudno uwierzyć- świetna. W niej błyszczał i brylował na koszykarskim parkiecie Tomasz Pabiś, któremu to pięknie pomagał Joel Cackowski. Wspaniała kwarta tego pierwszego zawodnika pozwoliła wężom dalej utrzymywać prowadzenie. W fantastycznej 4 swoją skuteczność poprawił Rafał Jabłoński, który miał sporo celnych rzutów jak i masę zbiórek, natomiast w ten mecz nie udało się wejść Jackowi Jackowskiemu. Niestety dzisiaj nie był on nadto widoczny i to jego punktów najbardziej brakowało, aby drużyna mogła przeskoczyć punktowo przeciwników. Niemoc na rozegraniu w momencie w którym na ławce odpoczywał Emil Jagielski aż raziła po oczach, szczególnie po stronie kapitana fantastycznych, który to zaliczył na swoim koncie dużą ilość strat, a to nie pozwoliło im zbliżyć się do rozpędzonych węży.
4 kwarta była najbardziej emocjonującą, waleczna postawa Fantastycznych pozwoliła im zbliżyć się na tylko 6 punktową stratę. Rafał wraz z Emilem dwoili się, a wręcz troili aby tylko piłka znalazła drogę do kosza. Jednak w końcówce kwarty WPW potrafiło opanować emocje i dokończyć grę z 6 pkt prowadzeniem. Podsumowując śmiało można powiedzieć że mieliśmy przyjemność pierwszy raz widzieć drużynę WPW grającą tak rewelacyjną koszykówkę, w tak okrojonym składzie. Natomiast drużynie F4 mecz nie wyszedł po ich myśli…Ale jak wiemy “nie lekceważmy serca mistrzów”.
Dziękujemy i prosimy o więcej 🙂